Wypoczynek w Pszczynie czyli pranie kanapy i 2 foteli
Tego ranka naszym celem było znane i lubiane miasto: Pszczyna. Dzięki solidnej sieci dróg nie miałyśmy dużych problemów z dotarciem. Brzmi to może dziwnie, ale czasem więcej czasu zajmuje nam walką z niedokładnymi oznaczeniami ulic czy wyboistą nawierzchnią niż realizacja samego zlecenia. Na szczęście tutaj mogłyśmy odpocząć od średnio przyjemnych przeżyć tego rodzaju i jadąc mogłyśmy podziwiać krajobraz. A było co podziwiać! W pewnym momencie na linii horyzontu wyłoniły się piękne górskie szczyty, w dodatku ośnieżone. Olbrzymim plusem naszej pracy jest fakt, że regularnie mamy dostęp do tak wspaniałych widoków. Widoki jednak widokami, a praca pracą.
W mieszkaniu powitała nas jego właścicielka, która jednak nie była tutaj od dobrych paru lat. Wynikało to z prostej rzeczy – wynajmowała ona swój lokal innej osobie. Jak się okazało niestety powinna ona była kontrolować poczynania lokatorki, bo ta w ogóle nie dbała o porządek. Zabrudzone dywany, zardzewiałe instalacje czy dziwny osad na ścianach jasno świadczyły o tym, że poprzedni mieszkaniec nie szanował zbytnio miejsca, w którym spał – bo trudno uwierzyć, że ktoś chciałby tutaj także spędzać dnie. Naszym zadaniem było doprowadzenie do porządku wersalki oraz dwóch foteli. Nie były one w najlepszym stanie, czego zresztą nietrudno się było domyślić, ale wiedziałyśmy, że sobie poradzimy, nawet jeżeli zejdzie nam na to sporo czasu. To nasza praca, a my zawsze się do niej przykładamy w stu procentach, aby klient mógł być zadowolony.
Nasza klientka początkowo sama chciała zająć się tapicerką wersalki oraz alcantarą znajdującą się na fotelach. Niestety dobrymi chęciami zostało wybrukowane piekło – dlatego też jej starania przyniosły jedynie gorsze efekty. Nie zrobiło to jednak na nas przesadnego wrażenia – nie takie rzeczy nie tylko widziałyśmy, ale i wyczyściłyśmy. Jedna z nas zabrała się za tapicerkę, a druga ruszyła na pomoc fotelom. Wpierw w ogóle musiałyśmy przemyśleć to, od czego zacząć sprzątanie – różne plamy, przetarcia i przebarwienia wymagały w końcu odpowiedniego do nich sprzętu oraz techniki. Nie zajęło nam to jednak szczególnie długo – opracowałyśmy sprawny plan działania i chwyciłyśmy za przyrządy.
Czas pracy nie należał do najkrótszych – sama wersalka zajęła nam prawie trzy godziny, a ostatecznie i tak razem kończyłyśmy pracę nad fotelami. Czy było to dla nas denerwujące? Raczej nie – raczej nieco czasochłonne, ale dzięki spokojowi miałyśmy przekonanie co do tego, że nie przeoczymy żadnej skazy. Klienta była pod olbrzymim wrażeniem efektów naszej pracy. Myślała, że nie odzyska już wersalki i foteli, a tymczasem wyglądały jakby były o kilka lat młodsze. Dzięki temu ona kojarzy nas z solidnością, a my Przczyną nie tylko z dobrą trasą oraz ciekawą architekturą, ale też zadowoleniem odbiorcy, a to zdecydowanie najważniejsze. Widać, że staranność i indywidualne podejście do każdego zadania mocno popłacają – zarówno po naszej stronie, jak i zleceniodawcy.
